Duchowa atmosfera w Zatoniu

Pierwszy tydzień Campu za nami. W ciągu ostatnich kilku dni uczestnicy spotkania mogli cieszyć się zarówno interesującymi wykładami i warsztatami, jak również pogodą, która w tym roku wyjątkowo dopisuje. Nie dopisuje natomiast frekwencja – do Zatonia zawitało około 450 osób.

Po uroczystym rozpoczęciu Campu (o którym więcej w tym miejscu) Zatonie zaczęło żyć własnym życiem. Każdego dnia, uczestnicy mogą brać udział w licznych (choć nie tak licznych, jak można się było spodziewać) spotkaniach, wykładach i warsztatach. Główny mówca, pastor Janos Kovacs-Biro, każdego wieczora zabiera zgromadzonych w podróż do źródeł ewangelii. W prostych słowach przedstawia historię zbawienia – od Stworzenia, przez grzech aż do odkupienia i łaski zawartej w krwi Chrystusa. Pastor Kovacs-Biro pokazuje Boga, który pomimo naszego upadku wyciąga do nas dłonie i pragnie, abyśmy znów powrócili do prawdziwego domu.

Przed południem swój program prowadzi natomiast drugi z gości – pochodzący z Surinamu (a obecnie mieszkający w Anglii) pastor John Sanches. Przybliża on głębię zawartą w Psalmie 73. Każdy wykład zawiera najważniejsze myśli płynące z tej niezwykłej pieśni, opowiadającej o dobroci Boga. Pastor Sanches opowiada również historie ludzi, którzy choć ufali Bogu, to na pewnym etapie swojego życia stracili z nim kontakt i na nowo poszukują swojej drogi wiary. W Zatoniu obecna jest również małżonka pastora Sanchesa Claire, która prowadzi wykłady poruszające zagadnienia chrześcijańskiego życia rodzinnego.

Ogromne wrażenie na uczestnikach Campu wywarły doświadczenia opowiadane przez pastora Billa Dulla, który od wielu lat mieszka w Indiach, gdzie prowadzi służbę wśród osieroconych dzieci. Choć momentami były to świadectwa trudne, a do oczu zgromadzonych w campowym namiocie napływały łzy, to jednak wszyscy mieli poczucie niesamowitego działania Boga. Bill Dull opowiadał o realnym Stwórcy, który czyni cuda wszędzie – nawet w zapomnianych przez zachodni świat Indiach.

W przerwie pomiędzy spotkaniami w dużym namiocie, uczestnicy mogą brać udział w spotkaniach warsztatowych lub wypoczywać na plaży (która z racji wyjątkowo dobrej pogody cieszy się ogromnym zainteresowaniem). Prężnie działa Chór Campowy, który w tym roku po opiekę wziął doświadczony wokalista – Piotr Płuska. Osoby, które bardziej od zdolności wokalnych cenią sobie te manualne, uczestniczą natomiast w warsztatach decoupage prowadzonych przez Grażynę Szambelan. Swój program mają również dzieci oraz Pathfindersi.

Codziennie rano odbywają się nabożeństwa modlitewne, a wieczorem młodzi uczestnicy Campu spotykają się na plaży, gdzie modlą się i słuchają krótkich refleksji prowadzącego spotkania Tomka Karaudy. W Zatoniu swój program realizuje również Grupa Misyjna Trzej Aniołowie.

Sporym rozczarowaniem jest natomiast sport, a raczej jego brak. Rozgrywki mają ruszyć w drugim tygodniu Campu, ale – póki co – brakuje chętnych drużyn. Nawet niezwykle popularna piłka nożna „przeżywa” w tym roku spory kryzys. Trzeba przyznać, że w odniesieniu do sportu zawodzi również organizacja.

Nie zawodzą natomiast konferansjerzy. Pastor Marek Micyk i Tomek Karauda świetnie wywiązują się z roli prowadzących. Udało im się również „okiełznać” najbardziej irytującą część campowego programu – ogłoszenia. W tym roku są one wyjątkowo krótkie i treściwe – bez zbędnego zanudzenia zgromadzonych niepotrzebnymi szczegółami.

Na długo w pamięci uczestników pozostaną dwa wydarzenia – wieczorne nabożeństwo w piątek oraz sobotni koncert zespołu All4Him. Rozpoczęcie sabatu, to niezwykły czas modlitw, doświadczeń i pieśni. Czas poświęcony w pełni Bogu. Czas pozbawiony sztucznego blichtru i fajerwerków. Sobotni wieczór, to natomiast inspirujący musical „Precedens”, poruszający niezwykle ważne zagadnienie przebaczenia. Przesłania płynącego z pieśni zespołu All4Him, nie zakłóciła nawet 15 minutowa awaria prądu. Choć trzeba zaznaczyć że w przyszłości organizatorzy muszą zrobić wszystko, aby uniknąć podobnych wpadek.

Jeśli o muzyce mowa, to warto napisać kilka słów o Zespole Campowym. Młodzi ludzie z Diecezji Południowej wzięli na siebie bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie poprowadzenia uwielbienia, i trzeba przyznać, że wyszli z tego zadania obronną ręką. Owszem, zdarzają się pomyłki. Owszem, nie wszystkie pieśni są dopracowane, ale efekt końcowy jest bardziej niż przyzwoity. Zespół brzmi czysto, a poszczególne aranżacje utworów są zdecydowanie bardziej stonowane niż to bywało w ubiegłych latach. Czy to dobrze, czy też źle? Ile osób, tyle gustów… Trochę więcej zastrzeżeń można mieć natomiast do ekipy nagłośnieniowej – sporo sprzężeń i dużo scenicznego chaosu. Sytuacji nie ratował również nowy namiot, który zdecydowanie nie jest najbardziej przyjaznym akustykom miejscem.

Sam namiot budzi skrajne opinie uczestników. Z jednej strony należy się cieszyć, że wysłużony (a momentami stwarzający pewne niebezpieczeństwa) „stary” namiot udał się na zasłużony odpoczynek. Z drugiej, niektórym uczestnikom ciężko przyzwyczaić się do tej wielkiej zmiany. Nowy, śnieżnobiały namiot przepuszcza sporo światła, a to z kolei często uniemożliwia wyświetlanie prezentacji multimedialnych – szczególnie w słoneczne dni. A tych jest w tym roku wyjątkowo dużo. Poza tym, niskie sklepienie namiotu troszeczkę przytłumia i spłaszcza dźwięk.

Na naszych oczach zmienia się nie tylko namiot, ale również sam ośrodek w Zatoniu. Odremontowany został kolejny budynek, pojawiły się nowe prysznice, z drogi znikło kilka dziur, a na trawnikach pojawiła się piękna zielona murawa.

Pierwszy tydzień Campu zwieńczyło wielkie sportowe wydarzenie – Camparaton 2013: Bieg poMOCY. W rywalizacji udział wzięło ponad 70 uczestników. Wszyscy biegli po zwycięstwo oraz po zdrowie – dla Patryka Fiuka, który od wielu lat zmaga się mukowiscydozą. Triumfatorem biegu okazał się Tomasz Waszczuk, a każdy z uczestników otrzymał pamiątkową koszulkę. Udało się zebrać kwotę ok. 1800 zł, która pomoże w dalszym leczeniu Patryka.

Sporo już za nami, ale jeszcze więcej przed nami. Już w czwartek odbędzie się kolejne szczególne wydarzenie – Market Day. Będzie to święto kreatywności i dobroczynności. Niektórzy z niecierpliwością wyczekują kolejnego Turnieju Diecezji, a także nowych spotkań warsztatowych, które rozpoczynają się w kolejnych dniach. Najważniejszym punktem Campu będzie jednak sobotni chrzest. Z pewnością wszyscy cieszą się dobrą pogodą, ciekawymi wykładami, pieśniami i doświadczeniami. Ale nic nie cieszy tak bardzo, jak widok kolejnych osób, które oddają swoje życie Jezusowi Chrystusowi.