Wątpisz i przegrywasz? To dobrze
Treść jego przesłania była na ustach większości młodych uczestników Kongresu. Wywołał salwy śmiechu, ale i łzy szczęścia. David Asscherick w świeży i odkrywczy sposób mówił o nawróceniu, powstaniu Kościoła i służbie Ellen White.
Na różne sposoby w Biblii przedstawiany jest wzrost duchowy – jednym z nich jest chodzenie. – Przemienienie ze starego w nowe nie przebiega natychmiastowo. To proces. Nawrócenie to raczej spacer, nie skok – mówił Asscherick, skacząc po scenie i prosząc tłumacza, dwumetrowego, słusznej postawy Serba, by zaprezentował to samo.
Amerykański mówca sugestywnie pokazywał, co może się stać podczas owego procesu wzrostu: przewracał się na scenie, chodził na jednej nodze, biegiem przemieszczał się z jednej części sceny na drugą. Zaznaczył, że ludziom praworządnym (lub raczej starającym się takimi być) wcale nie będzie łatwiej! To oni próbują wzrastać, a chodząc, balansują często na krawędzi. Oni też będą częściej upadać… – A czy ktoś jest całkowicie wolny od upadków? – pytał Asscherick. Owszem, ale tylko ten, który po upadku już nie wstaje… – Chcę wam dziś dać nowe okulary, coś, co zrewolucjonizuje wasze życie. Jeśli zmagacie się ze sobą, walczycie, to jest dobry znak! To jest to, czego potrzebuje chrześcijanin! Brak równowagi daje świetne podwaliny do jej nabrania – przekonywał młodych adwentystów. Czy to nie wspaniała wiadomość: to, że wątpisz, walczysz z grzechem, czasem niestety przegrywasz, to jak najbardziej pozytywna sprawa!
Fascynująca była również historia chrześcijaństwa opowiedziana ustami Asschericka: uwzględniająca deformację, reformację, ukształtowanie Kościoła adwentystycznego i udział proroctw w tym ostatnim wydarzeniu. Widać było, że młodym ludziom te zagadnienia wcale nie są obojętne.
Nie wszystko na Kongresie wygląda tak, jak wyglądać powinno…
Zapytaliśmy młodych uczestników Kongresu o ich wrażenia z pierwszych dni spędzonych w Nowym Sadzie. Zwracali uwagę na przeróżne elementy: – To, że jednakowo wierzących jest nas tu tak dużo – mówiła Ania. Jedną Olę poruszyła muzyka, inną Olę: integrujący czas wspólnych posiłków. – Przeszłyśmy się po mieście i jest wspaniałe, z wieloma urokliwymi kawiarenkami – powiedziała Sara. – To było to, na co czekałem. Nawet dla tych paru godzin z Davidem Asscherickiem warto przyjechać – uważa Tomek.
Dla liderów młodzieży interesujący był program prowadzony przez Dyrektora Departamentu Młodzieży przy Generalnej Konferencji, Gilberta Cangy’ego: Prawdziwy lider powinien wykazywać się przede wszystkim cierpliwością. Wielu rzeczy pewnie nie uda się zrobić tak, jak by się chciało, zaangażowanie nie będzie satysfakcjonujące. Ale swoich młodych podopiecznych wciąż trzeba wspierać. Zaowocuje to w najodpowiedniejszym momencie, wtedy, gdy dana osoba najbardziej będzie potrzebowała Boga.
Cangy przywoływał też jednak pokrzepiające świadectwo: – Niedawno wróciłem z Impactu w Afryce. Byli tam przedstawiciele prawie stu narodów, tyle kultur, tyle kolorów skóry, strojów. Z jednej strony stał zespół nieużywający żadnego instrumentu, z drugiej zespół z perkusją, basem… Cieszyliśmy się właśnie tą różnorodnością – opowiadał.
– Gdy jechałem do Rwandy, spodziewałem się załamanych ludzi – kontynuował. Zaskoczyło go to, że mieszkańcu tego przepełnionego konfliktami kraju postanowili nie uczestniczyć w nabożeństwie sami. Zorganizowali je na stadionie! Nawiązali też współpracę z rządem: ten zapewnił materiały, zaś młodzi adwentyści zaangażowali się w budowanie setek chat dla tanzańskich uchodźców.
W Brazylii pewne programy prowadzi się… na ulicy! Kazania, apele, chrzty – wszystko wśród lokalnej społeczności. Organizuje się też wielkie akcje oddawania krwi. – Tędy droga – apelował Cangy – musimy wychodzić z kościołów!
Spragnieni kolejnych „wrażeń religijnych” udali się późnym wieczorem na After Glow – spotkanie na jednym z boisk, gdzie część osób bierze udział w zabawach integracyjnych i ruchowych, część (chyba największa) wspólnie śpiewa i modli się, a inni po prostu nawiązują nowe znajomości.
Michał Rakowski