Camp powoli zbliża się ku końcowi. Piątek był czasem podsumowań i ostatnich spotkań warsztatowych. Pożegnaliśmy również dr Freda Hardinge’a, który w Zatoniu dzielił się swoją wiedzą na temat zagadnień fizycznego i duchowego zdrowia.
Na Campie zarejestrowało się już prawie 1000 uczestników. Organizatorzy spodziewają się jednak, że w sobotę, podczas sobotniego nabożeństwa, w dużym namiocie może pojawić się znacznie więcej osób.
Tymczasem w piątek uczestnicy Campu skupili się na przygotowaniach do czasu sobotniego odpoczynku. Odbyły się ostatnie wykłady zdrowotne pastora Hardinge’a, jak również ostatnie spotkanie katechumenów, którzy już w sobotę zanurzą się w wodach jeziora Lubie, aby w symboliczny sposób pokazać wszystkim na ziemi i na niebie, że oddają swoje serce Chrystusowi.
W piątek zakończyły się wszystkie warsztaty oraz rozgrywki sportowe, które wywoływały sporo – głównie pozytywnych – emocji. Odbyła się również ostatnia próba chóru, który już w sobotę zaprezentuje się przed campową publicznością.
Czy warto się pooddawać?
W czasie wieczornego wykładu pastor Lee Venden opowiadał o działaniu Ducha Świętego w sercu każdego z nas. To On uczestniczy w budowaniu naszej relacji z Jezusem Chrystusem. To On , przez swój cichy delikatny powiew, pokazuje nam, w jakim stanie duchowym się obecnie znajdujemy. To On jest impulsem, który sprawia, że pragniemy zmienić coś w naszym życiu.
– Bóg akceptuje cię takim, jakim jesteś, ale kocha cię zbyt bardzo, aby pozostawić cię w tym samym miejscu, w którym cię znalazł – podkreślił Lee Venden.
Największy problem, z którym zmagamy się jako chrześcijanie jest niechęć do poddania się mocy i działaniu Ducha Świętego. Dlaczego? Bo nie lubimy samego słowa „poddanie”. Choć w Piśmie Świętym ma ono wspaniałe znaczenie, to jednak w naszym świecie poddanie kojarzone jest z przegraną, porażką, wywieszeniem białej flagi.
– Nie bójmy się poddania Duchowi Świętemu. To najlepsze, co możemy zrobić w swoim życiu – apelował mówca.
O godzinie 21. uczestnicy Campu wspólnie przywitali dzień sobotni. Nie zabrakło muzyki, modlitw i osobistych doświadczeń. Każdy, kto czuł taką potrzebę, mógł podejść do mikrofonu i opowiedzieć o tym, co Bóg uczynił w jego życiu.
[nggallery id=23]